Śmiało można zaryzykować tezę, że współczesny świat zaczyna się radykalizować. Strony sporów wszelakiego rodzaju okopują się w swoich światopoglądach, a konsensus przestaje być w modzie. Różnego rodzaju walki obserwujemy obecnie na świecie: mieszkańcy Hong Kongu walczą o wolność z chińską policją, Białorusini z władzą autorytarną, ofiary systemowego rasizmu w Stanach Zjednoczonych doprowadzają do zamieszek, w Polsce zwolennicy aborcji kłócą się obecnie z jej przeciwnikami, a uniwersalnym, światowym sporem jest spór osób, które koronawirusa się boją z tymi, które uważają, że żadnego wirusa nie ma. Taki stan rzeczy jest podsycany w dosyć perfidny sposób przez media, które czasami decydują się na dosyć poważne zakłamania, manipulacje i fake newsy, byleby tylko przepchnąć określoną narrację do sfery publicznej. Warto jest mieć świadomość, w jaki sposób najczęściej dopuszczają się one takich nieczystych zagrań.
Fałszywa hipoteza
Jednym z najbardziej perfidnych i tanich zagrywek propagandowych w mediach wszelkiego rodzaju jest przeforsowanie wyjątkowo absurdalnej i fałszywej tezy w sposób zakamuflowany. Kamuflaż może przybrać przy tym dwie różne formy. Pierwszą z nich jest stylizowanie propagandowej treści na cytat. Osoba przychylna naszemu medium wygłasza zatem korzystne dlań stwierdzenie, a następnie to medium umieszcza cytat w nagłówku wiadomości, budując określoną narrację i zakotwiczając się w umysłach widzów i czytelników. „Rząd działa na szkodę Polaków!” – w przypadku takiej wypowiedzi jedynie cudzysłów ratuje medium przed całkowitą utratą dobrego imienia, ponieważ jest to teza skrajnie stronnicza, ale możliwa do wybronienia w razie ewentualnych pozwów sądowych, ponieważ prawnicy medium powołają się najpewniej na prawo cytatu. Drugim wentylem bezpieczeństwa dla forsowania fałszywych tez w mediach jest stworzenie fałszywej hipotezy, która jest tak naprawdę zawoalowaną tezą. „Czy opozycja działa na szkodę Polaków?” – tego rodzaju cytat nie jest oficjalnym stanowiskiem medium, lecz jedynie pytaniem, na które autorzy materiałów propagandowych nie odpowiadają wprost. Rzut oka wystarczy jednak, by zakotwiczyć w umyśle widza ściśle określoną narrację i po kilku tygodniach będzie on pamiętał nie treść propagandowego newsa, lecz ogólne, negatywne wrażenie, które wywołał w nim nagłówek.
Warto jest pamiętać o tym, że media nigdy nie stosują znaków zapytania, kiedy mają coś faktycznie istotnego do przekazania. Zgodnie z prawem nagłówków Betteridge’a, na każde pytanie zadane w nagłówku artykułu można bez żadnej refleksji odpowiedzieć „nie”. Podobnych chwytów jest oczywiście mnóstwo – przykładowo, kiedy widzimy nagłówek, że umarła „znana osoba”, to ta osoba praktycznie nigdy nie jest znana, bo rozpoznawalne osobistości byłyby od razu wymienione z imienia i nazwiska. Trudno jest im jednak zarzucić jakikolwiek wymiar propagandowy – chodzi tutaj o czysty zysk z wyświetleń. Wystrzegać należy się przede wszystkim fałszywych hipotez i cytatów, a pozostałe chwyty tego typu nie są szkodliwe i stanowią po prostu stratę czasu dla czytelnika.
Fragment, który świadczy o ogóle
Przekazywanie obiektywnych informacji jest nadzwyczaj trudne, ponieważ niezbędne jest wtedy zarysowanie pełnego obrazu sytuacji i ubogacenie go o niezbędny do zajęcia jakiegoś stanowiska kontekst. Niektóre media jak najbardziej działają z takim założeniem i jest to chwalebne, ale część z nich rezygnuje z przedstawienia sytuacji w sposób obiektywny nie dlatego, że jest to zwyczajnie za trudne, lecz dlatego, że mają w tym jakiś interes. Sytuacje w przestrzeni publicznej potrafią być na tyle złożone i niejednoznaczne, że przekazywanie wyłącznie poszczególnych ich wycinków sprawi, że kontekst ogółu może mieć różny wydźwięk. „Chłopak zabił dziewczynę” to przykład prostej, klarownej informacji, którą można zniekształcić na multum sposobów. Można jednoznacznie demonizować chłopaka, pomijając przy tym, że mógł być na przykład przez dziewczynę szantażowany. Można łagodzić wydźwięk samego czynu, zaznaczając najmocniej aspekt samoobrony. Można wreszcie wybielić dziewczynę, wskazując na prowokacje z jej strony przy jednoczesnym zaznaczeniu jej nieposzlakowanej opinii. Ile mediów, tyle różnych punktów widzenia. Przedstawienie wycinka rzeczywistości to oczywiście manipulacja i czyn propagandowy, ale trudno jest w takim wypadku udowodnić autorom materiału jednoznacznie złe intencje.
Dowód anegdotyczny jest inną odmianą podobnej tendencji, ale on służy do zakłamywania znacznie szerszych zjawisk społecznych, które są złożone i dotyczą różnych grup ludzi, które oczywiście mają swoje racje. Chodzi tutaj o to, by przedstawić przykład jednostki i jednocześnie imputować, że jest ona obrazem całej grupy społecznej. Manipulacji w tym zakresie jest wiele, ponieważ sami wiemy doskonale, że nie ma zbiorowisk ludzkich, w których nie znalazłyby się jakieś czarne owce. Lewicowe protesty będą zatem przedstawiane przez pryzmat radykalnych aktywistów profanujących kościoły przy jednoczesnym zamilczeniu postulatów ogółu, a prawicowe marsze przez pryzmat agresywnych osobników, którym zachciało się odpalać race i niszczyć publiczne mienie. To są jednostki, a jednak łatwo jest się zapomnieć i pomyśleć, że taki jest ogólny obraz całego wydarzenia.
Nie istnieje to, o czym nie mówimy
Ostatni rodzaj przekłamania jest o tyle specyficzny, że nie sposób go udowodnić w drodze sądowej. To jest rodzaj propagandy bardzo bezczelnej, ale skutecznej, bo skierowanej w stronę osób, które czerpią wiedzę o kraju i świecie wyłącznie z jednego źródła, które w tym konkretnym przypadku ma złe intencje. Przekłamaniem tym jest oczywiście zamilczanie faktów z takim zamysłem, że głośne wydarzenia, którym nie daje się wystarczającej ilości paliwa w postaci sporu politycznego, bardzo szybko przestaną być tak intensywne, a opinia publiczna straci nimi zainteresowanie. Bardzo często stosują takie zagrywki różnego rodzaju władze autorytarne lub totalitarne – protesty w krajach, w których tę władzę sprawują, mogą przybierać gargantuiczne rozmiary, a mimo to w państwowej telewizji o nich nie usłyszmy, a jeśli tak, to będą one przedstawione jako wydarzenia incydentalne i bandyckie.